To rzecz doprawdy niesłychana, żeby
Na taki pomysł zwykły robak wpadł:
Zapragnął naraz ujrzeć siódme niebo,
Zapragnął oddać komuś cały świat.
Od dawna tak dokoła było pusto,
Powszednie wszystko stało się i mdłe,
I wtedy robak stworzył sobie bóstwo
Na obraz i na podobieństwo swe.
I wtedy robak stworzył sobie bóstwo
Na obraz i na podobieństwo swe.
Nie drżała ziemia, w niebie znak nie gorzał,
Tylko się lekko rozstąpiła mgła,
Kiedy ją wreszcie dnia szóstego stworzył
I ujrzał, jak w paletku lichym szła.
Czym prędzej, nie czekając na nic więcej,
Do domu swego zaniósł ją przez próg,
Pocałunkami ogrzał zimne ręce
I pantofelki stare zdjął jej z nóg.
Pocałunkami ogrzał zimne ręce
I pantofelki stare zdjął jej z nóg.
I cienie ich zawisły ponad progiem,
Na dalszą drogę już nie miały sił.
Tak piękne i tak smutne, jakby bogiem,
jakby człowiekiem każdy z cieni był.
Tak piękne i tak smutne, jakby bogiem,
jakby człowiekiem każdy z cieni był.
Jakby człowiekiem każdy z cieni był...
Jakby człowiekiem każdy z cieni był...