Proszę Cię, wszechmocnego Pana
Zabierz nam wreszcie stąd Urbana
Tyś Panie na me prośby głuchy
A on wciąż żyje, kłapouchy
I tusza na nim wciąż obfita
Odkąd się dopchał do koryta
Wezwij go Panie przed swe sądy
Może tam zmieni swe poglądy
A potem owa świnia gruba
Może grać w piekle Belzebuba
Jeżeli piekłu go nie trzeba
Weź nawet Panie go do nieba
Skóra od tłuszczu na nim błyska
Na głowie sterczą radarzyska
Mina proroka, trochę Żyda
Może się niebu na co przyda
Przy bramie postaw tego łotra
Będzie pomocą dla imć Piotra
Ma wykształcenie, zna praktykę
I różnych łotrów politykę
On doskonale wszystko słyszy
Nie wpuści w niebo nawet myszy
Oczy wnikliwe bazyliszka
Półgłówek, widać mu to z pyska
Służalczą gębę ma niecnota
Z ekranu zerka jak idiota
Służalczo ślepy formalista
Wie, kto na ziemi komunista
Wie, co kto nosi za pazuchą
Zajmij się Panie tą psiajuchą
On grzeszków swoich ma niemało
Będzie Ci służył wieczność całą
Nieczułe, ślepe, zgięte nisko
Poczciwe polskie Urbanisko
I gwarant z tego oczywisty
Nie wpuści w niebo komunisty
I gwarant z tego oczywisty
Nie wpuści w niebo komunisty
Józef Banasiak - Modlitwa wywrotowca için yorum ekle !