Stoi w centrum świata, rozgląda się wokół, zbudowany z prochu, napędzany tlenem.
Czekając na wenę. codzienny protokół, traktuje ten teatr zawsze jak swoją scenę.
Za wcześnie na strach, za często jak wrak-
tępiony za brak pokory, znów skory do gry.
Używa metafory jako broni, pot roni, a oni w tętnice lubią wbić swoje kły,
a on w tali joker, cel w tłumie gapiów, twarz ma jak poker-
znów nie ma świadków.
Przemyka bokiem, zabiera głos od niechcenia zawsze jak ma coś do powiedzenia.
Nie wychodzi z niczyjego cienia, stróż, powiernik pierścienia.
Nie pyta czy już,upada, strzepuje kurz z ramienia, wstaje, robi co należy szybko i idzie dalej.
REF:
A wszystko co ludzkie nie jest mu obce i czasem gra wilka, czasem gra owce.
Ma wątpliwości często i kłopoty z wyborem każdego dnia jakby walczył z terrorem X2
Są dni ze ma wątpliwości, stoi na rozstaju dróg i opanowuje mdłości.
Gdyby mógł to by nacisnął stop, to by nacisnął spust, a glokk rozbryzgałby mózg chwile później.
Nie wie co się stało, tak bardzo kocha życie z którego ma tak mało, znowu wstaje mimo, że
bolało i boli, nie odwraca się nie zamienia w słup soli.
Wraca z hangaru jak bolid na tor,czas nie gra roli- miesiąc czy rok.
Zrobi co musi ważąc każdy krok, skupiając wzrok z dala od paranoi.
To on zwyczajny człowiek aż boli, nie chce się poddać kontroli to szok.
Ne chce programu by żyć jak android dusza, serce i ciało to Jot.