Witam Cię serdecznie
Prosto z Łodzi
Ulice w ogniu!
Pierwszy milion
Jote jote jo Joteste
Wysyłam wiadomość, niech to do innych dotrze
Prawda, refleksja
Musisz wierzyć mi na słowo
Powie, powiedz Joteste
Pierwszy milion
Mam swoją drogę
Nie zatrzymuj mnie
Wczoraj zgubiłem się w tym mieście choć znam je od dziecka
Myślałem, że nie mam szczęścia, stoję u bram piekła
Alkohol w mojej krwi chyba nie służy mi
Bo jedyne co przyniosłem moim bliskim to łzy
Mama powtarza mi bym silnym był
Bo nie ma nic gorszego niż za syna wstyd
Bo nie ma nic gorszego niż stracone ludzkie życie
Akurat z tą refleksją zostawiły mnie ulice
A więc idę. Walczę z życiem, walczę z sobą
By nie dać satysfakcji i racji tym szarym blokom
Ciemną nocą leże i patrzę w sufit
Szukam sposobu by nie zawieźć moich ludzi
By Powrócić do nadziei, by powrócić do światła
I zrzucić ucisk wszechobecnego diabła
Siłę mam w sercu tak samo jak marzenia
Pamiętam wszystko bez sensu, nic bez znaczenia!
Wchodzę do studia i zostawiam podwórka,
By grać, grać, grać, grać, grać swoją miłość.
Ja nie odpuszczam ta droga jest trudna,
Czas dać, dać, dać, dać, dać z siebie wszystko.
Moje bloki słyszą kroki gdy idę,
Wczoraj byłem zagubiony, dzisiaj zwracam im życie.
Ciągle słyszę ten głos w mojej głowie,
Mówi idź, idź, idź, idź i zanieś im ogień.
Teraz zgubiłeś się w tym mieście choć znasz je od dziecka
I myślisz, że nie masz szczęścia, stoisz u bram piekła
To wiedz, że to iluzja co wkurwia nic więcej
To Ty masz w tym udział jaką dajesz tu energię
Życie, które Cię wybrało bywa nie lekkie
Ja zrozumiałem, wielu ma ode mnie dużo ciężej
Pierdole pretensje chcę więcej niż mam
Chcę tego wszystkiego co życie może dać
W imieniu tych ziomów, co po drugiej stronie
W imieniu tych ziomów, których szybciej spotkał koniec
To koncert życia, który grasz tylko raz
Ale nie jedna szansa by dobrze wejść w takt
Więc graj, graj jak Led Zeppelin
Więc graj, graj do utraty swoich sił
Bo siłę masz w sercu, tak samo jak marzenia
Pamiętam wszystko bez sensu, nic bez znaczenia!
Wchodzę do studia i zostawiam podwórka,
By grać, grać, grać, grać, grać swoją miłość.
Ja nie odpuszczam ta droga jest trudna,
Czas dać, dać, dać, dać, dać z siebie wszystko.
Moje bloki słyszą kroki gdy idę,
Wczoraj byłem zagubiony, dzisiaj zwracam im życie.
Ciągle słyszę ten głos w mojej głowie,
Mówi idź, idź, idź, idź i zanieś im ogień.
Zagubionych na ulicach tego miasta są tysiące
Zagubionych tak, że nie wstaje dla nich słońce
To świat kontra oni, to świat kontra ja
To strach przed życiem kontra światło dnia
I nie ma nic tak ważnego jak ta wiara w siebie
Tu nie ma nic tak strasznego jak żyć i pogrzebać siebie
Czujesz to? Bo dla mnie to jak mantra
W mojej głowie nadzieja umiera ostatnia.
Na prawde czas nastał ogień na ulicach miasta
Rozrasta się paląc cały fałsz w nas.
Mówię zabierz mnie stąd i unieś mnie do góry
Ponad bloki i mury, betonowe struktury.
Bo jestem zagubiony, ale wracam na kurs
Stoję na rozdrożu tego miliona dróg
Wsłuchuję się w ciszę kiedy mówię o wspomnieniach
Wszystko bez sensu, ale nic bez znaczenia!
Wchodzę do studia i zostawiam podwórka,
By grać, grać, grać, grać, grać swoją miłość.
Ja nie odpuszczam ta droga jest trudna,
Czas dać, dać, dać, dać, dać z siebie wszystko.
Moje bloki słyszą kroki gdy idę,
Wczoraj byłem zagubiony, dzisiaj zwracam im życie.
Ciągle słyszę ten głos w mojej głowie,
Mówi idź, idź, idź, idź i zanieś im ogień.