Spotkałem się nad ranem
Spotkałem z szatanem
Rzuciłem mu kasztana
Kiedy on jadł banana
Poszliśmy do piekarni poszliśmy z szatanem
Razem zeżarliśmy dwie bułki z chrzanem
Umyliśmy ręce pod wspólnym kranem
Ale on odjechał odjechał autosanem
NANANANANANANANA
Wszyscy boją się szatana
Znika z przerażenia PANI I PAN
Gdy na horyzoncie zjawia się szatan
Jadę se do Stanów
Bo tam pola bakłażanów
Rosną bakłażany
I zrywają je szatany
Add comment to W stogu siana - Mój Romans Z Szatanem