Nie chce mi się płakać już,
Już więcej.
Został rozmyty tusz,
Rozbite serce.
Wpadłaś w moje ręcę,
Nie wiem czy wykręcę,
No bo ciągle pędzę,
Ciągle pędzę...
Nie zatrzymałem się do Ciebie nawet na kilometr,
Choć tyle mam do Ciebie, nie będę pod Twoim domem.
Z ziomem się już wspieram, siedzimy tu w tym razem,
Nie jeden inny by już jebnął drugiemu gazem.
Czuję coś, czuję coś kiedy chodzę,
Czuję coś, bo na podłodze
Został kurz, kurz dobrych wspomnień,
A ty weź się rusz, ogarnij mordę!
Apatia jebana, nie wiem czy se poradzę,
Siedziałem z tym do rana, ledwo się prowadzę.
Trzy zero trzy, zeszyt, kartka, długopis,
Gdzie ci ludzie co mówili peace?
Tęsknię już do niej, tęsknię do ziomów,
Odciąłem się od świata, zabierzcie mnie do domu...
Zaglądałem w przyszłość, to było mym błędem,
Boję się jak spojrzę, to czy tam jeszcze będę?
Chciałbym kupić Ci wino Twoje ulubione,
Chciałbym żeby mój dom był też Twoim domem,
Żebyśmy leżeli na jednej kanapie
I nie bali się, że nas ktoś zaraz przyłapie.
Ale tyle ja mogę od siebie tu dodać,
W pierwszej zwrocie nie, a tu chcę, co to za słowa?
Boli mnie już głowa jak wracam na chatę spać,
Śpię kilka godzin dziennie, muszę zwrotę dać.
Tęsknię już do niej, tęsknię do ziomów,
Odciąłem się od świata, zabierzcie mnie do domu...
Zaglądałem w przyszłość, to było mym błędem,
Boję się jak spojrzę, to czy tam jeszcze będę?
Nie chce mi się płakać już,
Już więcej.
Został rozmyty tusz,
Rozbite serce.
Wpadłaś w moje ręcę,
Nie wiem czy wykręcę,
No bo ciągle pędzę,
Ciągle pędzę..