[Zwrotka 1]
Chociaż na chwilę
Byłaś tu ze mną poznając pierwszą dziewczynę
To nawet miłe
Byłaś gdy nikt nie wierzył - a ja wierzyłem
W małej mieścinie
Gdzie znał Cię każdy i miał sentyment
Gdy nie wracałem na noc, mówiąc że śpię u kumpla
Braliśmy Cię we dwóch - byłaś jak zwykła kurwa
Byłaś gdy jako szczyl oblewałem maturę
Wiedziałem, że się wtedy już zakumpluję
Możesz powiedzieć, że pierwsza znałaś Filipka
Bo miałem Cię ze sobą na każdych bitwach
Gdy panna z wersu wcześniej wyleciała za hajsem
A ja Ci bełkotałem, że nie chcę już jej znać wiesz
Gdy grałem pierwszy koncert przy zachmurzonym niebie
A zarobiony hajs wydawałem na Ciebie
[Refren]
Nie znam życia bez Ciebie
A między nami panują więzy krwi
Jak damski bokser, lałem Cię w gniewie
Bo z życia zabierałaś kolejne dni
Czasem zbyt pewny siebie
Bo w Twojej obecności odpieprzało mi
(Ta) Szorowałem po glebie
Zostawiając swą godność i hajsu plik
[Zwrotka 2]
Byłaś tu ze mną przy "Rozdziale dwudziestym"
Już z nieco lepszej półki zarobiłem za wersy
Podczas rzucanych studiów w październiku i grudniu
Gdy temperament we mnie buzował jak Wezuwiusz
Przy kolejnych mieszkaniach
Z Tobą przy boku mała zmieniałem się w drania
I nie chciałaś nic w zamian
Chociaż przez Ciebie doprowadziłem tu do rozstania
Przez Twoje towarzystwo bym stracił tutaj zęby
Na Ciebie wiele razy zwalając wszystkie błędy
Choć gdyby nie Ty pewnie, nie poznałbym przyjaciół
Nie wydał tych numerów - zna Cię tu każdy z rapu
Niektórzy Ci wręczyli już dawno wilczy bilet
Wiedząc, że im rozpieprzysz karierę i rodzinę
Niektórym w kwiecie wieku pozabierałaś wszystko
Ja Cię trzymam na dystans, chociaż dzisiaj tak blisko
[Refren]
Nie znam życia bez Ciebie
A między nami panują więzy krwi
Jak damski bokser, lałem Cię w gniewie
Bo z życia zabierałaś kolejne dni
Czasem zbyt pewny siebie
Bo w Twojej obecności odpieprzało mi
(Ta) Szorowałem po glebie
Zostawiając swą godność i hajsu plik
[Zwrotka 3]
Byłaś gdy zlany potem, się budziłem o trzeciej
Byłaś gdy w nocnych klubach, brali mnie za poetę
Siedziałaś razem z kumplem, gdy po najdłuższym związku
Trzeba było ogarniać i zacząć od początku
Przy Tobie nie wstydziłem się nigdy ronić łez
Kiedy, zbity jak pies, pytałem gdzie jest sens?
Byłaś gdy się budziłem, po imprezie na klatce
Bez telefonu, kurtki i śpiąc na wycieraczce
Mówiłem nigdy więcej - Ty przychodziłaś znowu
W tym pierdolonym mieście zawsze był jakiś powód
Paru walczyło z Tobą i zawsze bezowocnie
Mi nigdy się nie chciało, chociaż czasem najmocniej
Nienawidziłem Ciebie i Twojego widoku
To zapewniałaś spokój, pchałaś rękę do pokus
Mamy tu dużo wpomnień
Choć często mi mówili, że miewam z Tobą problem
[Refren]
Nie znam życia bez Ciebie
A między nami panują więzy krwi
Jak damski bokser, lałem Cię w gniewie
Bo z życia zabierałaś kolejne dni
Czasem zbyt pewny siebie
Bo w Twojej obecności odpieprzało mi
(Ta) Szorowałem po glebie
Zostawiając swą godność i hajsu plik