1.Filipek.
Olimp jest stromy, a gwiazdek jest dużo i nie ma windy,
Poniżej trupy tych co nie weszli, poszukaj winnych,
Nad nimi Ci, którzy zasady nagięli do granic wytrzymałości
I hipokryta ze mnie, bo piszę z autopsji.
Bramy do raju tutaj pilnuje cerber,
Warunku hype'u nam ustala serwer
I robisz aborcje na swoim szczęściu w momencie, w którym odbierasz dowód,
Bo teraz kluczowym słowem będzie tu "znowu".
Ona znów leży przy Tobie, jak za pierwszym razem
I nie smakuje już to jak za pierwszym razem,
Życie to książka, wyświechtany frazes,
Najczęściej ma tytuł "Seria niefortunnych zdarzeń".
I stoję gdzieś z boku na w pół połatany, zasycha mi w ustach, a mam lizać rany,
Tak mówiłem kiedyś, znany jako nikt,
Dziś jestem frontmanem, znany jako Filip, gdy stoję na scenie, kreuje swój image,
A na świeżą koszule mi kapie blichtr.
Coma :
A jeśli w imię Boga zechcesz iść,
Zostaw po drodze niepotrzebny krzyż,
Miłości, nadziei naładuj w kieszenie i chleb,
Potem idź, gdzie chcesz.
2.Filipek
Hajs, sex, sny, blask
I wszystko po to, by tutaj kiedyś umrzeć.
Bycie na topie trwa może kilka lat,
Gwiazdy spadają z głową uniesioną dumnie.
Olimp jest bliżej niż kiedyś myślałem, wchodzę bez windy,
Olej te trupy pod mymi nogami, jestem niewinny,
Podwójna ciągła jest alegorią kariery innych,
Włączam światła mijania, gdy stoją na awaryjnych.
Mogłem już być tam, gdzie pierścionek, wspólne lokum,
Sam nie wiem kiedy sobie dałem ziomek spokój.
Bo jestem skurwielem, mam na to papiery z jebaną dumą, która zabija,
Gdy zalewam robaka, wierzę w efekt motyla.
Ja jestem jak King - mam skłonność do horrorów,
Takich bez happy-endów i logicznych wyborów.
Ja jestem jak Morgi - mam skłonność do upadków,
Takich w swych czterech ścianach, bez niepotrzebnych świadków.
Tempomat już dawno jest ustawiony na prędkość maksymalną,
Mogę się rozpierdolić, ale nie minąć z prawdą
I żebyś powiedział, że to był Filipek, nie żaden idol, a gościu znikąd,
Co zbudował sobie pomnik swą liryką. #Exegi_Monumentum