Nie wiem co myśleć gdy patrzę jej w oczy,
dotyk wciąż czuję jak chłód tamtej nocy.
Jesień nie wróży nam pięknych chwil,
po lecie to tylko pożoga i dym.
Emocje opadły z temperaturą,
emocje wzleciały jak zawsze by runąć.
Słyszę jej oddech, leży obok mnie,
jak w "Liście do M" - oddycha spokojnie.
Dobry marzyciel i kiepski romantyk,
to moja osoba: otwarte karty.
Serce na dłoni, poszarpane trochę,
po wielu wojnach stoczonych w sobie.
Rdzawa czerwień, metalu posmak,
to się wylewa, a musi zostać.
To trzyma nas, przy życiu, przy sobie,
pisałem te słowa, myślałem o niej.
Podnosi na duchu oparcie w człowieku,
gubi samotność w szaleńczym biegu.
Chcemy jeszcze więcej i jeszcze mocniej,
hardcore porusza ledwo co bodźce.
Wyprani ludzie z uczuć i marzeń,
mijają mnie czasem, przy barze nad ranem.
I czasem jestem niebezpiecznie blisko,
tego co oni, lecz marzę to wszystko.
Zgubione dusze, spojrzenia tak puste,
znamy to wszyscy z obicia w lustrze.
Późną nocą myśli tak wolne,
jest ich tak sporo i są tak sporne.
Więcej przestrzeni, ciemności dla gwiazd,
każda chwila już miała swój blask.
Wszystko przemija spokojnym rytmem,
tętno w żyłach, kiedyś zastygnie.
Chłodne noce, każdy przywyknie,
po lecie jesień, rzuciłem truizmem.
To jest tak zwykłe, zataczamy pętle,
głowi się każdy jak nie żyć przeciętnie.
Myślę, że ona daje mi szczęście,
wiem, że codziennie chce jeszcze więcej.
Uczę się życia na każdym kroku,
każdy mój wybór, to lekcja - zrozum.
Każde słowo wypowiedziane,
ma wielką wagę, uważaj na zmianę.
Gotowy na wszystko zawsze będę,
wiesz jak to jest, i co jest pewne.
Rady starców były najlepsze,
bo to jak z winem, czas rzeźbił cenę.
I wiesz... mówią na to doświadczenie,
wszystkie te błędy - ich zrozumienie.