Pytałem ciebie czym byłby dzisiaj świt
jak żyłbym dziś gdyby nie ten w niebie
puste słowa i myśli które płyną wśród miast
by nigdy nie dotrzeć do celu do gwiazd
wersy modlitwy wtulone w poduszkowy rytm
to symbol gonitwy która burzy ład rodzi łzy
popatrz w kamienie w ich spokoju sens życia tkwi
tam znajdziesz wspomnienie najpiękniejszych w życiu chwil
a ja krzyczałem do nich ze nigdy nie odwrócę się
i nawet gdy świt wypali mi oczy a noc rozkaże żyć w ciemnościach
umierałem na jawie i w snach
i błagałem byś wytłumaczył mi kto to brat
gdy pytałem dlaczego ciężko mi
odpowiadałeś "wybacz nastały złe dni"
w serca wbite brzytwy pięścią rozbite brwi
opływają mieszaniną łez i krwi...
za pewną granicą bezlitośnie zadanych krzywd
nie czujesz bólu nic nie widzisz a strach tłumi krzyk...
popatrz w kamienie w ich spokoju sens życia tkwi
tam znajdziesz wspomnienie najpiękniejszych w życiu chwil
a ja krzyczałem do nich ze nigdy nie odwrócę się
i nawet gdy świt wypali mi oczy a noc rozkaże żyć w ciemnościach
umierałem na jawie i w snach
i błagałem byś wytłumaczył mi kto to brat
gdy pytałem dlaczego ciężko mi
odpowiadałeś "wybacz nastały złe dni"