chodź
opowiem ci historię
sam znasz ją przecież dobrze
dni kończące się nad ranem
noce krótkie i pijane
i jeszcze wstyd
a może żal
kilku chwil
a może lat
i monotonia przemijania
głos obija się o ściany
głowy wciąż pijanej
czas przez palce mi przecieka
czuję
jak ucieka życie z moich żył
życie
te parę chwil
i monotonia przemijania...
jestem słowem w twoich ustach
jestem gościem twego ciała
jestem
teraz jestem
zniknę
przecież wiesz sama
nieobecni nie mają racji
nieobecni nie istnieją
i monotonia przemijania...